Odgłosy ciszy w “Sonacie” Bartosza Blaschke.
Bohaterem “Sonaty” w reżyserii Bartosza Blaschke jest Grzegorz, głuchoniemy nastolatek. Chłopiec ma problemy z prawidłowym rozwojem, ponieważ jego rodzice nie wiedzą, że syn nie słyszy – przez lata błędnie diagnozowano u niego autyzm. Film opowiada zainspirowaną faktami historię, w której Grzegorz – wskutek podjętego leczenia – zaczyna słyszeć. Uczy się również mówić i grać na fortepianie.
Warstwa dźwiękowa filmu w interesujący sposób przedstawia problematykę niesłyszenia i narodzin talentu muzycznego. Twórcy dźwięku – Artur Kuczkowski i Tomasz Sikora – zostali nagrodzeni “Orłem” w kategorii dźwięk w 2022 r.
W domu Grzegorza znajduje się stary fortepian. Instrument budzi zainteresowanie chłopaka. Odgłos uderzenia luźnej struny o pozostałe wywołuje jego gwałtowną reakcję. Instrument jest rozstrojony. Słyszalne są dźwięki pudła rezonansowego. Fortepian wydaje dźwięki, choć nikt na nim nie gra. Jego konstrukcja trzeszczy, dudni. Nie wszystkie struny są założone, instrument wymaga remontu. Grzegorz marzy o naprawie fortepianu. Spoza kadru słychać, jak fortepian jest strojony. Ponieważ główny bohater nie słyszy, odbiera muzykę głównie przez czucie – dotyka strun fortepianu, odczuwa jego wibracje. Fortepian w „Sonacie” został nagrany na planie filmowym, dzięki czemu brzmi autentycznie. Widz może poczuć jego organiczność.
W Grzegorzu rodzi się pasja do muzyki, zaczyna grać na ile potrafi i tak, jak słyszy. Jego kompozycje nawiązują do muzyki góralskiej – wyraźnie obecne są kwinty, charakterystyczne dla kapel ludowych spotykanych na Podhalu. Dźwiękom brakuje muzycznego interwału „tercji” – przez to odbierane są jako “niepełne” – ani durowe, ani molowe. Ulegnie to zmianie, gdy Grzegorz, po założeniu aparatu słuchowego, zacznie lepiej słyszeć.
Warstwa dźwiękowa w „Sonacie” wielokrotnie subiektywizuje świat filmowy – widz niejako słucha uszami Grzegorza. Tomasz Sikora, autor sound designu w „Sonacie”, inspirował się medycznym oprogramowaniem symulującym różne stadia niedosłuchu i głuchoty oraz obrazującym sposób działania aparatów słuchowych i implantów. Na ich podstawie stworzył oryginalne subiektywizacje akustyczne.
W wyniku postprodukcji dźwieku, w „Sonacie” można odnaleźć sonorystyczną kreację dźwiękową, która przedstawia proces narodzin słyszenia.
Początkowo Grzegorz słyszy tylko dolne pasmo częstotliwości – dźwięki są dudniące i wibrujące. Jego wewnętrzny świat akustyczny jest bardzo ograniczony. Założenie aparatu słuchowego sprawia, że odgłosy stają się pełniejsze, zwiększa się ilość sonorystycznych detali. Pojawia się jednak również szum i silne zniekształcenia przypominające te, pochodzące z radia. Dźwięk, choć głośniejszy i bogatszy, staje się ostry i nieprzyjemny.
Nadmiar bodźców dźwiękowych przytłacza Grzegorza. Aparat słuchowy sprawia, że świat brzmi w sposób dotąd mu nieznany. Jest to trudne doświadczenie dla kogoś, kto kilkanaście lat nie słyszał pełnego pasma akustycznego. Dlatego już po kilku minutach chłopiec zdejmuje aparat, zatapiając się ponownie w dobrze znanej mu ciszy.
Grzegorz, aby rozwijać swoje zdolności w szkole muzycznej, musi poprawić swój słuch. Aby usłyszeć wysokie częstotliwości – to jest – najwyższe dźwięki fortepianu – Grzegorz – zamiast aparatu słuchowego – potrzebuje implantu. Po jego wszczepieniu, bohater jednak całkowicie głuchnie. Organizm musi się zaadoptować do implantu. W warstwie audytywnej filmu głuchota Grzegorza ukazana jest poprzez zastosowanie nisko-brzmiącej, dudniącej, sonorystycznej „magmy”. Nie wyłania się z niej żaden konkretny dźwięk, co budzi przerażenie bohatera. Jest to kolejne stadium subiektywizacji dźwiękowej w “Sonacie”.
Kolejną odsłoną subiektywnego sposobu słyszenia Grzegorza jest moment, w którym implant zaczyna działać. Obecne są jasne, ostre dźwięki, pozbawione jednak niskich odcieni. Po raz pierwszy Grzegorz słyszy wysokie tony. Powrót słuchu, w nowej, nieznanej dotąd wersji, jest dla niego powodem do radości. Implant umożliwia mu podjęcie nauki na fortepianie w szkole muzycznej. Marzy, by nauczyć się grać „Sonatę księżycową” Ludwika van Beethovena.
Powrót słyszenia umożliwia Grzegorzowi na rozwój mowy, co również jest ukazane w filmie. Grzegorz bez pomocy aparatu słyszy tylko niskie dźwięki. Aby zrozumieć mowę, konieczne jest słyszenie szerszego pasma akustycznego. Szczególnie istotne są tak zwane sybilanty. To głoski świszczące, takie jak “s”, “ś” “c”, “sz”. Brak możliwości odbierania mowy sprawia, że Grzegorz nie potrafi mówić.
Początkowo odgłosy przez niego wydawane są nieartykułowane – to przede wszystkim krzyki i jęknięcia. Pierwszym słowem, które widz słyszy jest onomatopeja – „echo”, kolejne zaś to imię bohatera. Grzegorz stara się komunikować z nauczycielką, ponieważ zależy na grze na pianinie.
Nauka mowy sprawia Grzegorzowi trudność. Wielka w tym zasługa znakomitej kreacji aktorskiej Michała Sikorskiego, który wybitnie wykreował postać głównego bohatera filmu. Widać, że Grzegorz ma trudności z wymówieniem sybilantów – dźwięków których nigdy nie słyszał. Jego aparat artykulacyjny nie jest odpowiednio przygotowany. Mięśnie języka pracują podobnie jak u dziecka, które dopiero zaczyna wypowiadać pierwsze słowa. Wada wymowy sprawia, że głos Grzegorza brzmi ciemniej, co silnie kontrastuje z klarowną barwą głosu innych bohaterów filmu. Jest też trudniej zrozumiały.
Założeniem twórców było budowanie kontrastu między brzmieniem świata przedstawionego w filmie, a przestrzenią słuchową Grzegorza. Z tego powodu w tkance audytywnej filmu obecne są liczne efekty synchroniczne, atmosfery i tła, a dźwięki spoza kadru nierzadko słyszalne są w sposób wyrazisty i kierunkowy.
Postprodukcja dźwięku sprawia, że przestrzeń dźwiękowa osób słyszących jest ciekawa – bogata w elementy akustyczne. Praca nad dźwiękiem w “Sonacie” rozpoczęła się na długo przed okresem zdjęciowym. Twórcy zastanawiali się, w jaki sposób przedstawić świat akustyczny Grzegorza już na etapie pisania scenariusza. Także w trakcie trwania zdjęć przykładano należytą wagę do rejestracji dźwięku, przygotowując odpowiednio lokacje i dbając o ciszę na planie. Ponadto podczas okresu zdjęciowego uwagę zwracano na grę aktorską – aktorzy wyraźnie wypowiadają swoje kwestie, ich poprawna, staranna dykcja również pomogła w budowaniu poczucia atrakcyjnego, przyjaznego dźwiękowego świata, budując zarazem kontrast do dykcji Grzegorza.
W ostatniej scenie filmu wystąpił Grzegorz Płonka. Podczas realizacji zdjęć w sali koncertowej, kilkakrotnie osobiście wykonał “Sonatę księżycową”, a oryginalne nagranie z planu słychać w ścieżce dźwiękowej. W scenariuszu scena końcowa zarysowana była odmiennie – pojawiły się kwestie dialogowei, a Grzegorzowi rozładowały się baterie w implancie. Reżyser, gdy usłyszał jak Grzegorz Płonka wykonuje sonatę, postanowił zmienić zakończenie filmu na bardziej kameralne i emocjonalne.
Warstwa dźwiękowa “Sonaty”, poza przekazywaniem treści dialogowych i budowaniem narracji, pomaga widzowi poczuć się tak, jak czują się osoby z dysfunkcją słuchu. Za pomocą technik postprodukcji dźwięku, odgłosy docierające do głównego bohatera są przekształcane – filtrowane, modulowane, zniekształcane i odrealniane.
Jak wspomina Bartosz Blaschke, zorganizowano specjalny zamknięty pokaz filmu dla Grzegorza Płonki i jego rodziny. Po projekcji Grzegorz podszedł do twórców. Powiedział wówczas, że dźwięk w “Sonacie” bardzo dobrze odzwierciedla sposób, w jaki słyszał przed wszczepieniem implantu.
Tomasz Sikora – wraz z reżyserem – planowali odrealić akustycznie więcej scen w “Sonacie”. Także ostatni fragment filmu – koncert w sali koncertowej Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach – przygotowany został w wersji, w której widz słyszy “Sonatę księżycową” Ludwika van Beethovena niejako za pomocą implantu. Ostatecznie twórcy podjęli decyzję, by subiektywne ujęcia dźwiękowe ograniczyć i operować przede wszystkim klasycznym językiem filmu.
Film pokazuje też rzadko uwzględniany w filmach temat sztuki uprawianej przez osoby z niepełnosprawnością – jak wielką rolę potrafi spełniać w ich rozwoju i socjalizacji. Grzegorz nawiązuje kontakty z innymi, bo bardzo chce grać na fortepianie. Wspólny język znajduje przede wszystkim z osobami które dzielą jego pasje lub – tak jak on – są wrażliwe na sztukę. Podkreśla to finałowa scena filmu przedstawiająca konkurs muzyczny dla niesłyszących. Subiektywizacja świata akustycznego sprawia, że sound design w “Sonacie” jest niepowtarzalny.
W “Sonacie” w pierwszej kolejności naprawie podlega fortepian. Pragnienie gry staje się siłą, która zmienia życie Grzegorza. Kolejne etapy rozwoju słuchu sprawiają, że chłopak zaczyna mówić. Umiejętność gry na fortepianie przychodzi na końcu – komunikacja ze światem za pomocą muzyki stanowi największe wyzwanie dla Grzegorza – ostatnie ujęcia filmu pokazują, że i na tej płaszczyźnie osiąga sukces.