Uczestnicy bankietu w hotelu Monopol zaczynają tańczyć w rytm poloneza granego przez fałszującą orkiestrę. Ich taniec zamienia się w taniec chocholi, nawiązujący swym znaczeniem do chocholego tańca z dramatu Wesele Stanisława Wyspiańskiego i obrazu Błędne koło Jacka Malczewskiego. Trudno w nim znaleźć radość z wolności odzyskanej wraz z zakończeniem wojny.

Kiedy Maciek wychodzi, do wnętrza hotelu przenika bardzo intensywne, gęste światło. W czasie realizacji filmu zostało ono niejako zawieszone na rozpylonych w powietrzu drobinkach aluminium.

Idący ulicą Maciek, na widok żołnierzy popełnia błąd. Sięga po broń zapominając, że wyrzucił pistolet po zastrzeleniu Szczuki. Biegnie przez rozległą kałużę, rozbija jej powierzchnię jak taflę lustra, jakby chciał przejść na jego drugą stronę. W chwilę później zostaje śmiertelnie postrzelony. W ujęciach pokazujących żołnierzy szukających Maćka wieje silny wiatr poruszający prześcieradłami. W ujęciach pokazujących ciężko rannego bohatera filmu wiatru nie ma, jakby Maciek był już w jakimś innym miejscu. Rozpoczyna się opowieść o odchodzeniu życia.

Ciemna plama krwi na białym prześcieradle, którym zasłania się bohater filmu, była odbierana przez wielu widzów na całym świecie jako obecność polskich barw narodowych.

Wyrazista obecność światła i cienia zostaje teraz zastąpiona w obrazie filmowym szarością materii. Obejmuje ona również umierającego bohatera filmu. Postać Maćka jest tak samo szara jak mur, wzdłuż którego idzie. Jest jeszcze żywy, ale należy już do świata śmierci.

Ostatnia scena rozgrywająca się w hotelu, pokazywana w filmie dzięki zastosowaniu montażu równoległego, przynosi obraz przestrzeni zamykającej w swym wnętrzu przebywających w niej ludzi. Chocholi taniec znajduje dopełnienie w scenografii hotelowego wnętrza. Tańczące pary wchodzą pomiędzy lustrzane ściany tworzące rodzaj labiryntu i znikają w jego wnętrzu. Scena chocholego tańca mówi o świecie obumierającym, nie jest obrazem narodzin nowego życia, przeciwstawionego śmierci Maćka.

Pociąg Maćka ma odjechać, jak bohater filmu mówi o tym Krystynie, o godzinie czwartej trzydzieści. 9 maja, w dniu, w którym dzieje się akcja filmu, słońce wschodzi kilka minut po godzinie czwartej pięćdziesiąt. Czy światło wdzierające się do wnętrza hotelu rzeczywiście jest światłem poranka? Przez swoją intensywność światło otrzymuje wyraz wręcz metafizyczny, przypominający obrazy Grünewalda i Rembrandta.

Zdaniem oglądających film przedstawicieli władzy Maciek „zapluty karzeł reakcji”, jak nazywano w latach 50. członków Armii Krajowej,  zasłużył sobie na śmierć na wysypisku śmieci. Inne zdanie mieli oglądający film widzowie. Bohater filmu był dla nich chłopakiem z AK zabitym przez nową władzę. Maciek umiera w pozycji embrionalnej, która zdaje się zapowiadać, że jego śmierć może przynieść nowe życie.

Seweryn Kuśmierczyk